Miło nam Państwa poinformować, że Jaskinia Gorenicka została odnaleziona i zdobyta. Nie było to łatwe z kilku powodów, ale od początku. Weekend „majówka 2013” od początku płatał wszystkim organizatorom pogodowego figla. Zamiast pięknego słońca na niebie szalały chmury, a na potencjalnych uczestników imprez ciągle kapał z nieba deszcz. Oberwało się również uczestnikom II etapu „Rowerowej podróży do wnętrza Ziemi”, którzy mimo wszystko, pełni optymizmu, przybyli pod bramy będzińskiego zamku, by stąd rozpocząć kolejną rowerową przygodę z Duchami. I jakże miłą nagrodą za hart ducha był bezdeszczowy, a nawet w końcowym etapie delikatnie słoneczny dzień. Kto był wie, że trasa wcale nie była prosta, a wszechobecne deszczowe błoto, piasek i wzniesienia na trasie przejazdu były całkiem sporym wyzwaniem nawet dla wytrawnych rowerzystów. Trzynastoosobowa grupa pokonywała trasę zatrzymując się na moment przy mostku na rzece Stole i wapienniku. Pierwszy zasłużony odpoczynek z pyszna kawą i ciepłą przekąską przypadł w Bukownie w Pizza Klub (obok sklepu SPOŁEM), który lubi rowerzystów dlatego wart jest wspomnienia. Później trasa wiodła przez Dolinki Krakowskie, aż do...Gorenic. Tutaj mimo bardzo szybkiego i długiego zjazdu, który o mały włos nie okazał się zgubnym (bardzo łatwo nie zauważyć wejścia na szlak, gdy pędzi z góry cała chmara) udało się odnaleźć drogę do jaskini. Po pokonaniu leśnych przeszkód, idąc ciągle i niezmiennie za Duchem Przewodnikiem w górę, oczom uczestników ukazały się jaskiniowe otwory. Jeśli komuś było mało i potrzebował grama adrenaliny, mógł wejść na własne ryzyko w nieznane i ciemne korytarze ryzykując walkę z jaskiniowymi potworami. Wyobraźnia i poczucie humoru bywa całkiem fajnym bagażem, który zawsze warto zabierać na rowerowe wyprawy z Duchami. Niestety czas nieubłaganie mijał i przyszła kolej powrotu. Chociaż przez moment pojawiła się myśl zwątpienia, aby wspomóc się nawierzchniami asfaltowymi, to jednak coraz wyższa temperatura i urok zieleni wiosennego lasu zwyciężył. Trasa znów wiodła przez malowniczy teren od Czernej przez Dolinki Krakowskie, Bukowno wprost pod zamek w Będzinie z małą przerwa na rowerową kąpiel, która była niemal obowiązkowa z dwóch powodów. Po pierwsze, należy dbać o swój rower, a jeszcze niejedna wyprawa nas czeka, a po drugie nie chcieliśmy zostawiać po sobie błotnych śladów. A nóż, ciągnął się za nami jakiś jaskiniowy stwór.
Dziękujemy tym co byli z nami po raz pierwszy i tym którzy kolejny raz pozwolili udowodnić jak cudowny jest świat na dwóch kółkach.
Pozdrawiam redaktor Edyta.