Po raz IV straszymy, tym razie na zamku w Olsztynie. Siewierz - Poraj – Olsztyn – Zrębice - Złoty Potok, Zamek Ostrężnik, Strażnica Suliszownicka, Przewodziszowicka - Żarki - Myszków - Siewierz – Będzin. Tak wyglądać miała oficjalna trasa IV etapu, a że z Duchami nigdy nic nie wiadomo to już całkiem inna strona życia po "drugiej stronie rzeczywistości". No nie nie, na miejsce dotarliśmy, tak prawie zgodnie z planem tzn. ze względu na tempo jazdy o jakieś dwie godziny za wcześnie ;) więc co było robić? zrzuciliśmy plecaczki i włączyliśmy guzik "szlakami po Jurze".
Czasami tylko kolory oznaczeń jakoś nam się dziwnie mieniły, ale nie miało to w całości większego znaczenia, bo miejsca w jakie dotarliśmy były... baaardzo interesujące. Czy ktoś był na Dupce??? (pytanie do obu płci), tak tak to należy pisać dużą literą, gdyż jest to nazwa własna góry w Siedlcu. Góry z obszernym wejściem na szczycie pagórka, pośród bukowego lasu." Dupka - to staropolskie określenie dziury w ziemi. Legenda mówi, że jaskinia powstała za przyczyną diabła goniącego Pana Twardowskiego, który siedząc na szczycie pagórka i popierdując ze śmiechu, zrobił dziurę w ziemi." i pyszne jabłuszka rosną... w samej Dupce;)))) wiem bo sama jadłam!!! Jaskinia została zaliczona, Powrót do Zrębic na pysznego własnoręcznego grilla i nocleg. Budzimy się rano marząc o kolejnym słonecznym dniu, a tu figa leje i siąpi na przemian. Minki nam trochę zrzedły, ale co było robić pozostając w nadziei na poprawę pogody obmyśliliśmy plan alternatywny:
Plan A: jedziemy do Częstochowy ok 10/12 km i stamtąd pociągiem do domu,
Plan B: jedziemy do Żarek (ok16 km) i wracamy pociągiem może się coś wydarzy i jest to już kierunek dom.
Poczekaliśmy do 11.00 (optymistki liczyły na poprawę pogody) i w drogę w deszczu i pod wiatr. Jedziemy i leje i wieje i leje i wieje i.....i przestało, w okolicy: no nie pamiętam, ale do Żarek było jeszcze trochę, więc część grupy (taka mniej wyrywna i łasa na widoki) została przed podjazdem i skręciła na szlak w kierunku ruin "Ostrężnika", to ten w którym są jamy w kształcie nosa, a właściwie to dziurek w nosie. Według podań zamek ten miał być więzieniem dla przestępców lub siedzibą rozbójników, którzy przechowywali w nim skarby, zdobyte podczas łupieskich wypraw. Wg innych podań na zamku tym ukryty został skarb powstańców styczniowych. Ale tego przecież było nam mało więc: kierunek Przewodziszowice (mam dylemat Prze czy Przywodziszowice na stronach jest Przewodziszowice na tablicy informacyjnej są Przywodziszowice, więc sami nie wiem gdzie byliśmy;) "Według legendy zamek w Przewodziszowicach w latach 1426-1454 należał do Mikołaja Kornicza – słynnego i nieuchwytnego rozbójnika, który dzięki swojej niezwykłej odwadze i przebiegłości zdołał uniknąć wszelkich zasadzek i pułapek. Nigdy nie został schwytany i nigdy nie postawiono go w stan oskarżenia. Niemniej jednak na sejmiku w Będzinie w 1434 r. zebrani panowie polscy i śląscy oficjalnie potępili jego uczynki. Stare podania i legendy mówią o ogromnych skarbach ukrytych w starej zamkowej studni, na ślad której jeszcze nikt nie natrafił, gdyż miejsca tego strzeże duch samego "Kornicza". Przed tego nie wiedziałam, więc teraz muszę kogoś namówić, wrócić tam i odnaleźć ten skarb. Ktoś chętny??? No dobra, już nie zanudzam opisem, powiem tylko jeszcze, że rosną tam śliwki wielkości pesteczek, gruszeczki wielkości mirabelek i ogromne pola słodkiej kukurydzy. I dowiedziałam się, że można jeść kukurydzę na surowo. Wczoraj się nie odważyłam, ale dzisiaj kupiłam sklepową i spróbowałam (pychotka). Jak sami widzicie pojeździliśmy, pojedli i pozwiedzali co niemiara. I było cudnie!!! I jeszcze bardziej kochamy rower!!! A co w tym czasie robiła "grupa wyrywna"????? ciągle owiane jest to mrokiem tajemnicy...